Jessie Ware - Tough Love [RECENZJA]

08:34

Jessie Ware - Tough Love

 9/10

Już w chwili wydania swojego debiutanckiego albumu Jessie Ware z dumą obnosiła swoje wpływy od takich wokalistek jak Sade, czy Whitney Houston. Stylistykę uprawianej przez nią dotychczas muzyki można było określić jako mieszankę soulu, popu, dubstepu, czy brzmienia UK garage. Na najnowszym wydawnictwie słychać jednak wyraźny zwrot artystki w stronę tradycyjnie pojmowanego soulu.  

Różnorodność, jaką niesie ze sobą album Tough Love, wynika z urozmaiconego wachlarza artystów, którzy wspomagali wokalistkę przy nagrywaniu materiału. Wśród nich jest duet BenZel (Benny Bianco i Two Inch Punch), z którym Jessie miała już okazję współpracować w 2012 roku przy utworze If You Love Me. Tym razem grupa miała swój udział w powstawaniu kompozycji Tough Love, która stała się jednocześnie pierwszym singlem. Utwór jest niczym balsam na uszy odbiorcy. Te przyjemne dźwięki sprawiły, że już od pierwszego odsłuchu miałam ochotę na więcej. 

Mój apetyt powiększył drugi singiel, noszący tytuł Say You Love Me, którego współproducentem był Ed Sheeran. Sama nie wiem, co zrobiło na mnie większe wrażenie – wokal Jessie, czy nastrojowe chórki w tle utworu. Wszystko to dopełnia teledysk, który zachwyca swoją prostotą, dosłownie, bo nie dzieje się w nim naprawdę nic szczególnego. Być może jest tak za sprawą samej artystki, której najwyraźniej nie potrzeba ozdobników. 

Przy kompozycji Want Your Feeling odczuwam lekki niedosyt, ponieważ od oryginału lepsza jest dla mnie wersja live, nagrana w arboretum Barbican w Londynie. Nad balladą, zatytułowaną Pieces, pieczę sprawowali Jimmy Napes i Tourist. Choć utwór na żywo brzmi ponownie o wiele lepiej, niż wersja studyjna, to nie zasługuje on na falę niepochlebnych komentarzy. Określenie "tani patos" jest w tym miejscu po prostu nieuzasadnione. Lekki pazur w postaci kawałka Champagne Kisses okazał się niezwykle korzystny dla albumu.

Za jedyną i zarazem istotną pomyłkę na albumie uchodzi utwór Kind Of…Sometimes…Maybe, który jest tak samo niepewny jak jego tytuł. Innymi słowy, to przeciwieństwo reszty krążka, który pomimo klimatu, odbiegającego nieco od pierwotnych dokonań Jessie - wciąż zapiera dech w piersiach. Faktem jest, że Ci którzy oczekiwali kontynuacji debiutu artystki mogą czuć się lekko rozczarowani. Z drugiej jednak strony stoi to, czego nie można zarzucić Brytyjce, a z pewnością jest to jej nieprzewidywalność. Tough Love zasługuje na miano jednego z najbardziej wyróżniających się albumów tego roku.



PF

You Might Also Like

0 komentarze