After Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2014: SOHN [RELACJA]
09:22SOHN / mat. prasowe |
Ósmego października odbył się jeden z najbardziej oczekiwanych, jesiennych koncertów. Wydarzenie, które wyprzedało się do ostatniego biletu zaprezentowało na scenie dwóch niezwykle uzdolnionych muzyków. W ramach After Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2014 mogliśmy ugościć po raz pierwszy w Polsce fyfe oraz powtórzyć niezwykłe doznania przy muzyce SOHNa.
Po burzliwych emocjach, jakie większość z Was dostarczyły ujawnione godziny występów obu muzyków, Jazz Club Hipnoza wypełnił się po brzegi, zrzeszając pod sceną pasjonatów eksperymentalnych brzmień. Jako pierwszy uraczył nas swoim występem fyfe, który zagrał dosyć krótki support, prezentujący większość znanych i lubianych jego kawałków. Pomimo tego, iż twórczość tego artysty znam bardzo dobrze, a jego nagrania odsłuchane w domowym zaciszu po prostu uwielbiam, koncertowe wersje nie powaliły mnie na kolana. Być może był to efekt wyczerpania organizmu po całodziennym wysiłku, jednak całość po prostu zlała mi się w jeden długi utwór. Oczywiście dało się wychwycić kawałki, w których można było się zakochać bez granic zaraz po ich premierze, jednak podczas występu nie sposób było odpłynąć, czy zachwycić się czymś nowym. Fyfe wraz ze swoimi nagraniami: Solace, Brooklyn, MI, czy For You niezmiennie pozostaje genialnym wykonawcą, jednak czekam na kolejny jego koncert, podczas którego będę mogła odnaleźć w nim coś, czego zabrakło mi podczas wczorajszego wieczoru.
Gwiazda wieczoru, SOHN, pojawił się na scenie kilka minut po 22:00, co rozgrzało niecierpliwą publiczność i pobudziło wyczuwalne, skryte emocje. Muzyk podczas występu zaprezentował materiał ze swojego debiutanckiego krążka Tremors, który premierę miał niespełna pół roku temu. Całemu występowi towarzyszyła nuta tajemniczości i zaskoczenia. Każe zaprezentowane nagranie brzmiało doskonale. Nie sposób było przyczepić się do zaprezentowanego, niezaprzeczalnego talentu artysty. SOHN balansował pomiędzy skrajnymi melodiami i prowadził publiczność przez cały swój muzyczny świat, począwszy od Ransom Notes, Tremors, przechodząc do wyczekiwanego Bloodflows, Artifice, czy Lights. Publiczność, pomimo zauważalnego zmęczenia, otworzyła się na zaprezentowane nagrania i słowne zaczepki muzyka. Zgromadzeni pod sceną zamykali oczy, bujali się w rytm spokojniejszych kawałków, jak i tańczyli do żywszych nagrań. Finalny kontakt artysty z publicznością był wielce udany. Podsumowując, SOHN po raz kolejny udowodnił, że zdecydowanie zasługuje na wiernych fanów z Polski, którzy z pewnością ugoszczą go podczas kolejnych koncertowych spotkań!
AK
Po burzliwych emocjach, jakie większość z Was dostarczyły ujawnione godziny występów obu muzyków, Jazz Club Hipnoza wypełnił się po brzegi, zrzeszając pod sceną pasjonatów eksperymentalnych brzmień. Jako pierwszy uraczył nas swoim występem fyfe, który zagrał dosyć krótki support, prezentujący większość znanych i lubianych jego kawałków. Pomimo tego, iż twórczość tego artysty znam bardzo dobrze, a jego nagrania odsłuchane w domowym zaciszu po prostu uwielbiam, koncertowe wersje nie powaliły mnie na kolana. Być może był to efekt wyczerpania organizmu po całodziennym wysiłku, jednak całość po prostu zlała mi się w jeden długi utwór. Oczywiście dało się wychwycić kawałki, w których można było się zakochać bez granic zaraz po ich premierze, jednak podczas występu nie sposób było odpłynąć, czy zachwycić się czymś nowym. Fyfe wraz ze swoimi nagraniami: Solace, Brooklyn, MI, czy For You niezmiennie pozostaje genialnym wykonawcą, jednak czekam na kolejny jego koncert, podczas którego będę mogła odnaleźć w nim coś, czego zabrakło mi podczas wczorajszego wieczoru.
Gwiazda wieczoru, SOHN, pojawił się na scenie kilka minut po 22:00, co rozgrzało niecierpliwą publiczność i pobudziło wyczuwalne, skryte emocje. Muzyk podczas występu zaprezentował materiał ze swojego debiutanckiego krążka Tremors, który premierę miał niespełna pół roku temu. Całemu występowi towarzyszyła nuta tajemniczości i zaskoczenia. Każe zaprezentowane nagranie brzmiało doskonale. Nie sposób było przyczepić się do zaprezentowanego, niezaprzeczalnego talentu artysty. SOHN balansował pomiędzy skrajnymi melodiami i prowadził publiczność przez cały swój muzyczny świat, począwszy od Ransom Notes, Tremors, przechodząc do wyczekiwanego Bloodflows, Artifice, czy Lights. Publiczność, pomimo zauważalnego zmęczenia, otworzyła się na zaprezentowane nagrania i słowne zaczepki muzyka. Zgromadzeni pod sceną zamykali oczy, bujali się w rytm spokojniejszych kawałków, jak i tańczyli do żywszych nagrań. Finalny kontakt artysty z publicznością był wielce udany. Podsumowując, SOHN po raz kolejny udowodnił, że zdecydowanie zasługuje na wiernych fanów z Polski, którzy z pewnością ugoszczą go podczas kolejnych koncertowych spotkań!
AK
0 komentarze