Woodkid w ramach WrocLove Fest 2014 [RELACJA]
10:41Woodkid / Fot. Marek Wilczyński |
10 czerwca odbył się pierwszy koncert w ramach wrocławskiego festiwalu WrocLove Fest 2014. Organizatorzy zdecydowali, iż jako pierwszy przed wrocławską publicznością wystąpi Woodkid, i jak się okazało - był to strzał w dziesiątkę. Francuz o polskich korzeniach zdecydowanie zaostrzył nasze apetyty na kolejne koncerty. Widowisko, w jakim mieliśmy przyjemność uczestniczyć, zdecydowanie było warte odpuszczenia sobie charakterystycznego dla aury grilla i zimnego piwa. Trzeba przyznać, że zamiast chłodzić się gdzieś w cieniu wybraliśmy miejsce, w którym temperatura była zdecydowanie bliższa tej, przez którą można nabawić się udaru. Otóż wrocławska Hala Orbita była we wtorek najgorętszym miejscem w mieście. I nie mówię tutaj tylko o temperaturze odczuwalnej, ale też o tej w naszych sercach!
Jeszcze
przed 21:00 Woodkid pojawił się na scenie i po krótkim wstępie rozpoczął muzyczne spotkanie utworem Baltimore’s Fireworks. Pierwsza część koncertu była
spokojna, stonowana i bardzo oszczędna w środkach. Miała zaostrzyć nasz apetyt.
Usłyszeliśmy kilka utworów z płyty The Golden Age. Ze sceny wybrzmiały między innymi kawałki Where
I Live i I Love You, który Woodkid zadedykował publiczności
wspominając przy tej okazji o swoim polskim pochodzeniu. Artysta zaprezentował również nowe nagranie pt. Go oraz utwór, który darzy szczególnym sentymentem – Brooklyn. Pierwsza
część koncertu zakończyła się numerem Boat Song.
Naprawdę gorąco zrobiło się w drugiej połowie, kiedy to
temperatura na zewnątrz była już bliższa „tej znośnej”. Usłyszeliśmy Stabat
Mater, a zaraz po tym Conquest of Spaces. Publiczność zdecydowanie się obudziła
po nieco sennej pierwszej części koncertu. Podczas Volcano wydawać by się mogło,
że emocje sięgnęły zenitu, jednak to właśnie wtedy artysta podkręcił
atmosferę jeszcze bardziej i zgrabnie zaserwował nam Iron oraz The Great Escape
– szaleństwo. Po tym Woodkid oraz ekipa zeszli ze sceny. Na szczęście nie
kazali długo czekać rozgrzanej do czerwoności publiczności na dokładkę, w
ramach której otrzymaliśmy Run Boy Run oraz nieco spokojniejsze The Other Side.
Warto wspomnieć, że przez cały koncert Woodkid
budował rewelacyjną relację z publicznością. Na początku było dość zachowawczo,
nawet nieśmiało, ale im więcej czasu spędziliśmy razem tym bliższa powstawała więź.
Na szczególną uwagę zasługuje również cała oprawa. Zarówno
wizualizacje jak i oświetlenie stanowiło swoistą wisienkę na torcie. Uczta dla
oczu i uszu. Przemyślane w każdym calu, budujące niesamowity klimat,
współgrające z muzyką i hipnotyzujące. Wszystko to sprawiło, że
koncert francuskiego artysty na długo pozostanie w naszej pamięci.
KP
0 komentarze